Potrzebny był romans, żeby zachować kolejność gatunkową
postów. Padło, więc na „Lektora”. Nie czytając recenzji, opinii czy streszczeń,
żeby nie wiedzieć, czego się spodziewać, Nina zabrała się za książkę. Szału
jednak nie było.
Przede wszystkim powieść nie przedstawia pożądanego romansu.
Dla Niny schadzki piętnastoletniego chłopaka i trzydziestosześciolatki są bardziej
obrzydliwe niźli piękne. Co w ogóle Hanna, pani po trzydziestce, może widzieć w
takim chłopczyku? Co ją w nim pociąga? Jeśli dorosła kobieta interesuje się
nastolatkiem, to coś jest z nią chyba nie tak. Tak przynajmniej widzi to Nina.
Powszechnie znane jest zjawisko odwrotne, czyli młodzi chłopcy interesujący się
dojrzałymi kobietami. Z reguły na zainteresowaniu się kończy, a tutaj mamy
regularny „romans” pomiędzy bohaterami. Dobrze, że w Niemczech (tam rozgrywa
się cała akcja) wiek przyzwolenia na czynności seksualne wynosi 14 lat, bo inaczej
można byłoby doszukiwać się w książce pochwały dla zachowań niezgodnych z
prawem.
„Lektor” to kolejna powieść, w której główny bohater irytuje
czytelnika. Nina nie utożsamia się z nim, nie ma sympatii do niego, a o
zaprzyjaźnianiu się to Michael, bohater, może tylko pomarzyć. Tak jak w
pierwszej części książki można chłopaka zrozumieć, tak w drugiej i trzeciej,
kiedy jest straszy, zaczyna stawać się postacią o niezrozumiałych rozterkach.
Nie wiadomo czy czuje się oszukany przez Hannę, że nie opowiedziała mu o swoich
działaniach podczas II wojny światowej, czy jest mu może wstyd, że pokochał
kogoś takiego jak ona, kogoś z taką przeszłością. W tym momencie drogi
czytelniku powinieneś się chyba dowiedzieć, że akcja powieści rozpoczyna się w
1958 roku. Hanna miała 17 lat, kiedy wojna się rozpoczęła i podczas swojego
trwania wzbogaciła kobietę o kilka mało chwalebnych czynów.
Jedyną mądrą rzeczą (jaką Nina zapamiętała) jest
stwierdzenie bohatera, że rodzice nie powinni mieć prawa do odebrania dziecku
poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, a tak dzieje się niestety podczas
rozwodów. Michael uważa, że tak być nie może, ale jednak z żoną się rozwodzi.
Po przeczytaniu książki Nina postanowiła sprawdzić, jakie
krążą o niej opinie. Najpierw pojawiły się same pochlebne, zachwalające, w
których autorzy rozpływali się nad powieścią. Na szczęście znalazły się też
opinie negatywne, bo dziewczyna zaczynała już myśleć o sobie jak o dziwaczce,
która jako jedyna nie uważa książki za piękną, wzruszającą i pouczającą. Powoli
chciała już nawet umawiać się na wizytę u terapeuty, bo to może z nią jest coś
nie tak, a nie z bohaterami. A może to tylko nazwisko autora, kojarzące się z
angielskim shrink (psychiatra, psychoanalityk), nakierowało ją na takie tory myślenia?
Podsumujmy krótko, bo co tu dużo mówić. Pomimo tego, że
czyta się dosyć łatwo i szybko, to „Lektor” nie wciąga. Dużo słów a mało
treści. Jeśli miał być to epicki romans to nie wyszło. Jeśli miała być to
książka historyczna, to też raczej nie wyszło. Czy jest to lepsza historia od
„Zmierzchu”? To już musisz sam ocenić czytelniku, jeśli jesteś ciekawy.
okładka: Wydawnictwo Muza
źródło okładki: muza.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz