poniedziałek, 10 lutego 2014

Amnezja International. - „Tożsamość Bourne’a” Roberta Ludluma (1980)

    Każdemu na pewno zdarzyło się kiedyś o czymś zapomnieć. Mieliście pewnie nie raz wewnętrzne uczucie, że coś mieliście zrobić, ale nie wiedzieliście, co to miało być. Nina czasem z werwą rusza w jakieś miejsce, ale w połowie drogi zapomina, po co tam idzie. Najczęściej takie sytuacje mają miejsce w domu, więc nie ma problemu. Wtedy po prostu wraca do miejsca, w którym na dany pomysł wpadła. Jason Bourne niestety miał troszkę gorzej.   

    Po urazie głowy, dosyć poważnym, któremu towarzyszyły również liczne obrażenia ciała, Jason Bourne stracił pamięć. Wszelkie wspomnienia, plany, marzenia zniknęły. Można powiedzieć, że odrodził się, jako zupełnie nowy człowiek, ale nikt nie czekał na niego z otwartymi ramionami, gotowymi do noszenia i przytulania. W trakcie całej powieści Jason próbuje odnaleźć swoją utraconą tożsamość. Chętnych do pomocy nie ma zbyt wielu, ale za to wrogów z każdą chwilą jest coraz więcej. Mężczyzna jest zmuszony do odpierania ataków i działania, bardzo często, na oślep, tylko na podstawie swojej intuicji. Na szczęście Robert Ludlum nie zrobił z niego supermana. W przeciwnym razie byłaby to postać nie do zniesienia dla Niny. Nie wszystko Jasonowi się udaje, nie panuje nad wszystkim, nie jest niezniszczalny. Tych kilka rzeczy sprawiło, że bohater zaskarbił sobie sympatię Niny.

    Jak to często bywa w przypadku książek o tematyce sensacyjnej, fabuła jest zawiła. Bardzo dużo się dzieje. Czasem nawet Nina nie ogarniała wszystkiego swoją małą, kobiecą główką. Nie mówię oczywiście, że jest głupia, ale treści polityczno-wywiadowcze są jej raczej obce. Nie mówię też, że tylko najbardziej tęgie umysły są zdolne tę książkę zrozumieć, co to, to nie!

    Ilość bohaterów po prostu powala. Nie wiem ilu ich jest dokładnie, ale według Niny jest ich za dużo. Dziewczyna znów nie przeprowadziła porządnej dokumentacji związanej z postaciami. Mam jej to trochę za złe, ale z drugiej strony rozumiem ją, bo to zajęłoby kupę czasu, a ostatnio krucho z nim u Niny.

    Powiem (napiszę?) szczerze, Nina oczekiwała czegoś więcej od tej książki. Liczyła na więcej, liczyła, że powieść porwie ją i nie będzie chciała oddać, nawet za okup, ale tak się nie stało. Spędziła z nią jednak kilka dobrych chwil, zwłaszcza z ostatnią stroną, bo to dobra pozycja do poczytania dla rozrywki. Ostrzegam jednak osoby, które nie lubią śmierci, że w „Tożsamości Bourne’a” ludzie padają jak muchy. 

okładka: Wydawnictwo Amber

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz