poniedziałek, 19 sierpnia 2013

„Desperacja” Stephena Kinga, czyli dlaczego Nina nie czyta horrorów.

    Ta historia miała miejsce jakieś siedem lat temu. Wiosna. Przełom kwietnia i maja. Nina nie miała pod ręką żadnej książki, którą mogłaby i chciałaby przeczytać. W akcie ogromnej desperacji sięgnęła po „Desperację”. Dziś już prawie jej nie pamięta, ale były momenty, kiedy bała się chodzić po ciemku w swoim domu i to było okropne.

    Nina zawitała w miasteczku górniczym, w Desperacji, z nadzieją, że nie będzie wcale tak strasznie. Może Stephen King nie pisze tylko przerażających książek. Nie pisze. Ta jednak nie należała do tych niestrasznych. Bardzo szybko dziewczyna wczuła się w klimat, w bohaterów i w całą sytuację panującą w miasteczku. Pomimo sygnałów ostrzegawczych, martwy kot przybity do znaku drogowego czy dziwnie opustoszałe miasteczko, Nina nie odłożyła książki z powrotem na półkę. Ze strony na stronę czuła, że powinna tak uczynić, ale była już zbyt ciekawa rozwinięcia i zakończenia.

    Dobrze. Krótko, o czym opowiada powieść. Krótko, ponieważ widzę, że Nina już pakuje paznokcie między zęby a wzrok zmienia się w lekko przerażony na wspomnienie o wspomnieniach związanych z „Desperacją”. Jak już pewnie domyśliłeś się czytelniku akcja rozgrywa się w mieścinie Desperacja, zupełnie jak tytuł książki, która jest opuszczona. Krąży po nim jeden człowiek. Psychopatyczny policjant, który zamyka w więzieniu podróżnych, którzy z kolei znaleźli się w złym miejscu o złym czasie. I tak mamy małżeństwo bezdzietne, małżeństwo dzietne, jednego pisarza easy ridera, przyjaciela policjanta i mieszkankę Desperacji. Ich największym marzeniem jest ucieczka i przetrwanie koszmaru, w jakim się znaleźli. Dlaczego Collie Entragian zachowywał się tak jak się zachowywał? „Nie powiem. Jeśli chcesz wiedzieć musisz doświadczyć tego, co ja czytając tę książkę”. No i Nina nie okazała się w żadnym stopniu pomocna odpowiadając na to pytanie.


    Z „Desperacją” i Niną wiąże się też pewna anegdota. Podczas czytania powieści Nina wyjechała z rodziną na długi weekend majowy nad morze. Pogoda była raczej niesprzyjająca opalaniu. Chmury, deszcz, zimno. Miejsce, w którym się znajdowali było z trzech stron zalesione, a z czwartej była łąka. Głusza. Idealne miejsce na wyciszenie. Nina usiadła sobie w domku w kuchni, przykryła się kocem i zabrała się za czytanie. Reszta rodziny porozchodziła się po okolicy i nasza bohaterka została sama. Czyta sobie czyta, z umiarkowanym spokojem, bo to w końcu horror. Nagle coś stuknęło. Potem coś zaskrzypiało. Za chwilę coś puknęło, stuknęło i zaskrzypiało. Psy już jakiś czas szczekały i potęgowały poczucie niepewności. Wszystkie mięśnie Niny zrobiły się sztywne. Zaczęła rozglądać się po okolicy. Każdy skrawek terenu widoczny przez okna został skontrolowany. Nic nie było widać. Zdenerwowana do granic wytrzymałości odłożyła książkę. Próbowała sobie wytłumaczyć irracjonalność jej lęku, bezskutecznie oczywiście, ale po chwili znów sięgnęła po „Desperację” i dalej umierała ze strachu, ale nie przerwała czytania. Po chwili wytężonych zmysłów troszkę się rozluźniła, a po kolejnej chwili do domku po cichu wszedł brat Niny i coś do niej powiedział, na co ona zareagowała krzykiem, bo nie słyszała jak on wchodził, a widzieć go nie miała szans, siedziała, bowiem plecami do wejścia. Okazało się oczywiście, że hałas pochodził z uderzających o siebie drzew i jakiś zwierząt krążących w pobliżu. Nina przeżyła, ale nie chciałaby już więcej czytać tego typu powieści. Zbyt wiele by ją to kosztowało nerwów, a bogata to ona nie jest.

okładka: Wydawnictwo Albatros

2 komentarze:

  1. Ja osobiście nigdy nie czytałam żadnego z horrorów, no chyba, że było to w czasach podstawówki, kiedy to wychodziły takie horrory dla dzieci- może Nina pamięta ,,Gęsią skórkę"? Jakoś później nigdy nie byłam przekonana do horrorów w formie książkowej, ewentualnie w formie kinowej. Jeszcze po opisie Niny, jakie to przeżycia miała podczas czytania owej książki, to już w ogóle chyba dam sobie spokój.
    Ale chętnie Nino przeczytam recenzję książki nie horrorowej pana Kinga, jeśli takowe ma, a chyba ma, prawda? ;)

    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga I.!
      Pamiętam tylko bajkę odcinkową "Gęsia skórka", książki nie kojarzę. Ja do horrorów nie byłam przekonana nigdy i w żadnej formie. Nie jestem odporna na tego rodzaju przeżycia :D
      Tak, zgadza się. Stephen King napisał coś, co nie jest horrorem i pewnie kiedyś jakiś tytuł zagości na stronach tego bloga :)
      Dzięki za komentarz.
      Pozdrawiam, Nina.

      Usuń